Aplikacje do nauki języków – RECENZJE [Duolingo, Babbel, Busuu, Memrise]

Niektórzy z Was wiedzą, że jestem totalnym językowym freakiem – uczyłam się w życiu z różnym skutkiem siedmiu języków obcych, aktualnie ciągnę cztery! W tym roku, głównie pod wpływem przymusowej kwarantanny, wpadłam w wir testowania różnego rodzaju aplikacji i narzędzi do nauki języka online. Opowiadałam Wam już o nich co nieco na Instagramie, ale zdecydowałam się spisać moje wrażenia również tutaj!

Póki co recenzuję cztery apki, które poznałam najlepiej i które wydają mi się najbardziej popularne. Postaram się dla każdej z nich przedstawić zarówno zalety, jak i wady. Wpis nie jest sponsorowany, a za wersje płatne poniższych aplikacji płacę z własnej kiesy 😉

Duolingo, czyli najbardziej irytująca sowa na świecie

Zaryzykuję stwierdzenie, że to najpopularniejsza aplikacja językowa na świecie, a przynajmniej w części anglojęzycznej (choć ma też wersję polską). Jedni ją kochają, inni nienawidzą, wielu właśnie od niej zaczyna przygodę z mobilną nauką języka.

ZALETY

+ Przede wszystkim Duolingo UZALEŻNIA nie mniej niż Angry Birds, Two Dots czy inne gierki na komórkę i w tym moim zdaniem tkwi sekret sukcesu tej apki. Prosty, intuicyjny mechanizm wciąga i sprawia, że człowiek faktycznie ma ochotę codziennie pobawić się z duolingową sówką przynajmniej te parę minut dziennie. Do tego apka dość skutecznie motywuje Cię, by nie przerywać „ciągu” dni nauki

+ Duolingo ma bardzo obszerną wersję darmową, jako jedyna z wymienionych czterech nie wymagała ode mnie zakupu wersji płatnej aby w pełni się nią cieszyć. Owszem, w wersji bezpłatnej pojawiają się reklamy, ale nie są one bardzo uciążliwe

+ Ogromny wybór języków, zwłaszcza w wersji anglojęzycznej – możemy się nawet uczyć łaciny czy klingońskiego 😉 No i wszystko za free.

WADY

– Duolingo jest mocno krytykowana w internecie, wielu wręcz twierdzi, że nie da się z niej nauczyć języka. I ja w sumie się z tym zgadzam – nie da się nauczyć nowego języka TYLKO z Duolingo, to raczej takie wsparcie „regularnej” nauki.

– Na dłuższą metę apka staje się bardzo monotonna, wciąż te same typy ćwiczeń, do tego w dużej części są to ćwiczenia banalnie proste, klikamy w prawidłowe odpowiedzi mechanicznie, nie wymaga to żadnego wysiłku umysłowego, a więc też nie uczymy się za wiele.

– Uczymy się z niej właściwie wyłącznie słówek. Do niektórych języków są też lekcje gramatyki, ale moim zdaniem są one raczej słabo przygotowane i jeśli ktoś nie ma o gramatyce danego języka pojęcia, to z Duolingo się jej nie nauczy. Podobnie aplikacja ta nie uczy umiejętności pisania, czytania dłuższych tekstów czy rozumienia np. dialogów ze słuchu (nie mówiąc nawet o faktycznej rozmowie w obcym języku) – i trzeba sobie z tego zdawać sprawę

Busuu, czyli kurs w Twoim telefonie

Busuu to dla mnie totalne przeciwieństwo Duolingo – o ile Duolingo jest prostą gierką na telefon, o tyle Busuu najbardziej przypomina prawdziwy kurs językowy. To bardzo kompleksowa aplikacja, znakomicie przygotowana od strony metodycznej, ale przez to moim zdaniem trochę… nudna 😉

ZALETY

+ To chyba jedyna apka, z której faktycznie można się języka od zera nauczyć (przynajmniej na poziomie podstawowym / komunikatywnym) i która może zastąpić regularny kurs

+ Ćwiczymy z nią umiejętności różnego rodzaju: pisanie, czytanie, słuchanie, wymowa… Do tego oferuje solidną dawkę teorii.

+ Dla mnie największą zaletą Busuu mocno odróżniającą ją od konkurencji jest świetne wykorzystanie społeczności – tzn. native speakerzy z różnych krajów nawzajem sprawdzą swoje „prace domowe”, odsłuchują wymowę itp. Czyli jak np. uczysz się chińskiego i nagrasz dialog, to możesz liczyć na to, że jakiś rodowity Chińczyk (lub Chinka) tego odsłucha i zostawi swój komentarz

WADY

– Busuu na ten moment oferuje mniej języków niż Duolingo, a w wersji darmowej mamy dostęp tylko do 1 kursu. Również testy poziomujące nie są dostępne dla wszystkich języków.

– Brakuje mi w Busuu tego „funu”, elementu gry, który tak przyciąga do Duolingo. Ćwiczenia są solidnie przygotowane, ale bardzo szkolne, trochę nudne.

– Niektóre lekcje są bardzo długie. Jak odpalam apkę to mam często tylko 10-15 minut, a w tym czasie nie jestem w stanie ukończyć lekcji z Busuu (przynajmniej na poziomie średniozaawansowanym)

Babbel, czyli niby podobnie, a jednak inaczej

Babbel kupił mnie przede wszystkim tym, że ma kursy, których nie oferuje nikt inny, jak hiszpański latynoski w wersji business. Bliżej mu do Busuu niż Duolingo, ale z jakichś przyczyn odpalam go chętniej niż Busuu.

ZALETY

+ Dość kompleksowa apka (nie tak jak Busuu, ale dużo bardziej od Duolingo czy Memrise, które omawiam niżej)

+ Duży wybór różnorodnych kursów z podziałem na dialekty (np. American English / British English czy hiszpański latynoski i europejski) – choć akurat portugalski mają tylko w wersji brazylijskiej. Do tego do każdego języka mamy kilka „minikursów”, czyli możemy się skupić tylko na gramatyce, na biznesowej odmianie języka albo zwrotach przydatnych w podróży.

WADY

– Chyba wychodzi najdrożej, zwłaszcza jeśli chcemy się uczyć kilku języków – za pełen dostęp do każdego z kursów trzeba zapłacić osobno.

– Babbel też ma dość długie lekcje, plus zdarzają się równie schematyczne ćwiczenia co w Duolingo, w których klikamy prawidłowe odpowiedzi właściwie odruchowo, nie ucząc się niczego.

Memrise, czyli hodujemy roślinkę

Memrise wybrałam, bo jako jedna z nielicznych aplikacji oferuje portugalski europejski (inne apki stawiają na wersję brazylijską). Przypomina raczej Duolingo niż Busuu, czyli raczej prosta gierka niż pełen kurs językowy.

ZALETY

+ Bardzo przyjemna szata graficzna oparta na tym, że każde słowo to nowe „ziarenko”, z którego po kilku ćwiczeniach powtarzających kiełkuje roślinka. No aż się miło patrzy na tę aplikację, jest najładniejsza z wszystkich opisywanych

+ Słówka nagrywane są nie tylko przez 1 głos komputerowego lektora, ale także przez „lokalsów”. Filmiki video z przechodniami wymawiającymi dane słowa i wyrażenia w sposób naturalny, czasem trochę niewyraźnie, z różnymi akcentami, to świetne urozmaicenie, którego brakuje np. w Duolingo

WADY

+ Wersja darmowa jest bardzo ograniczona, nawet jeśli uczymy się tylko 1 języka, to za darmo dostaniemy dostęp zaledwie do kilku pierwszych lekcji

+ Podobnie jak Duolingo, jest to apka ucząca tylko słówek. Nie ma gramatyki ani ćwiczeń innego rodzaju

NO TO – CO WYBRAĆ?

Pewnie nie ma jednej najlepszej aplikacji idealnej dla każdego. Moim zdaniem, jeśli szukacie mobilnego kursu językowego, warto sięgnąć po Busuu lub Babbel. Ale jeśli zależy Wam raczej na takim „zabijaczu czasu”, edukacyjnej gierce, to polecam Duolingo czy Memrise.

Ja po paru miesiącach znudziłam się właściwie wszystkimi czterema aplikacjami 😉 Ale zdarza mi się jeszcze odpalać Memrise lub Babbel, np. jak jestem zbyt zmęczona, żeby zabierać się za odrabianie prac domowych, a jednak mam ochotę na przynajmniej 10 minut z językiem. Apki te służą mi za wsparcie i dodatkowy element „regularnej” nauki.

2 uwagi do wpisu “Aplikacje do nauki języków – RECENZJE [Duolingo, Babbel, Busuu, Memrise]

  1. Hej, hej, a próbowałaś podcastów z duolingo? Moim zdaniem są one świetnym uzupełnieniem apki. Rzeczywiście, sama apka jest dość schematyczna i nudna, ale te podcasty są mega ciekawe. Na razie dostępne tylko dla osób znających angielski i uczących się francuskiego lub hiszpańskiego. (Chyba też hiszpański —> angielski). Kibicuję im nad kontynuacją tego projektu w innych językach. Moim zdaniem dobra opcja, żeby osłuchać się z językiem, dla osób początkujących i średniozaawansowanych.

    Polubienie

  2. W 2021 duolingo znacznie się poprawiło zaryzykuję stwierdzenie że jest teraz najlepsza a jak jeszcze wydasz na premium Noto wiesz

    Polubienie

Leave a Reply