Otworzyliśmy kawiarnię w Kolumbii… w trakcie epidemii!

Własna firma w Kolumbii? Czy to ma sens? Zwłaszcza w małym miasteczku? ZWŁASZCZA w tych trudnych czasach? Odpowiadam na Wasze pytania i zdradzam kulisy powstania naszego projektu Pomerania Cafe & Libro. Wszystko, co chcecie wiedzieć o rozkręcaniu mikrobiznesu w Kolumbii!

Kto jest ze mną na Insta, ten wie, że od czerwca wraz z narzeczonym prowadzimy lokalną kawiarnię w naszym małym pueblo Icononzo, położonym w kolumbijskich górach.  Działamy już prawie pół roku, więc chyba czas opisać to przedsięwzięcie – może kogoś z Was zainspiruje do otwarcia biznesu na krańcu świata?

Skąd ten pomysł? Historia naszej kawiarni

Czujecie ten zapach, patrząc na to zdjęcie?

Od kiedy poznaliśmy się z Camilo w Malezji, często wymienialiśmy pomysły na to, co można by zrobić w takiej Kolumbii, aby wesprzeć lokalną społeczność. Camilo ma bardzo ideowe podejście do życia i chciał wrócić do kraju m.in. po to, aby wykorzystując swoje międzynarodowe doświadczenie zmieniać lokalne podwórko na lepsze.

Pomysł kawiarni narodził się właśnie w jego głowie i przez lata ewoluował w różnych kierunkach. Ja wtedy jeszcze nie miałam pojęcia, że Kolumbia to kraj kawą płynący. Ale właśnie w Malezji po raz pierwszy napiłam się kolumbijskiej kawy w sieciówce Juan Valdez Cafe – to taki kolumbijski Starbucks, który istnieje już w wielu krajach świata, niestety jeszcze nie w Polsce.

Kiedy pod koniec 2019 roku zjechaliśmy oboje do Kolumbii, mieliśmy już w głowach pewne koncepcje. Ja zamierzałam wspierać Camilo przy projekcie „kawiarnianym”, ale sama myślałam o pójściu w turystykę.

Covid-19 oczywiście zweryfikował te plany. Pomysły związane z turystyką zostały odłożone do szufladki, która musi poczekać na lepsze czasy. Ale, nie ma tego złego – w międzyczasie bowiem zaangażowałam się w prowadzenie knajpki dużo bardziej niż oczekiwałam!

Jak wyglądały nasze początki?

Otwarcie kawiarni było początkowo planowane na kwiecień, ale w międzyczasie Kolumbia została objęta ogólnonarodową kwarantanną. Wszelkie punkty gastronomiczne zostały czasowo zamknięte, zakazane było również wychodzenie z domu w innym celu niż załatwienie podstawowych potrzeb jak wizyta u lekarza czy zakupy (a i to tylko raz w tygodniu). Więcej o życiu na kwarantannie w Kolumbii pisałam TU.

Tuż przed wprowadzeniem restrykcji udało nam się zrobić szkolenia baristyczne i skompletować większość podstawowego sprzętu, w tym profesjonalny ekspres do kawy. Lokal mieliśmy upatrzony i zaklepany już od dawna.

Oficjalnie otworzyliśmy Pomerania Cafe na początku czerwca, początkowo na mocno ograniczonej przestrzeni, mając tylko 2 małe stoliki. W międzyczasie wykańczaliśmy resztę lokalu, kupowaliśmy meble itp.

Mimo niesprzyjających warunków i mimo że nie byliśmy w 100% gotowi, zaczęliśmy działać i to była bardzo dobra decyzja. Myślę, że wielu początkujących przedsiębiorców wpada w pewien perfekcjonizm i odkłada zrobienie pierwszego kroku w nieskończoność. Ja sama bym pewnie tak właśnie postępowała, gdyby nie Camilo, który działa dużo bardziej „na spontanie”.

Przez pierwsze miesiące mieliśmy sporo utrudnień związanych z epidemią. Co prawda w Icononzo i tak było ich mniej niż np. w Bogocie, bo mogliśmy obsługiwać gości na miejscu, nie tylko na wynos, ale odległość między stolikami musiała wynosić 2 metry, a przy każdym z nich mogła siedzieć tylko jedna osoba. Przez długi czas mogliśmy być otwarci maksymalnie do godziny 18:00.

Chwilowo Kolumbia jest u schyłku pierwszej fali epidemii, statystyki zarażeń trochę spadły, restrykcje odwołano, więc korzystamy i nadrabiamy. Bo nie wiadomo, czy zaraz znów nas nie zaleje druga fala i nie dobije kolejny lockdown.

Czy cudzoziemiec może prowadzić biznes w Kolumbii?

Tak. W Kolumbii nie ma większych ograniczeń pod tym względem i cudzoziemiec, zwłaszcza obywatel Unii Europejskiej, może otworzyć biznes praktycznie na tych samych zasadach co Kolumbijczyk – o ile już posiada wizę. Jeśli jej nie ma, istnieje taka opcja jak wiza dla inwestorów.

W zasadzie trudniejsze jest chyba znalezienie legalnej pracy i zdobycie wizy pracowniczej niż otwarcie biznesu, o ile ktoś posiada odpowiednie zasoby finansowe.

W poszukiwaniu idealnego espresso…

Koszty i formalności?

W Kolumbii istnieje kilka opcji otwarcia działalności gospodarczej. Szara strefa jest tutaj potężna, więc aby zachęcić ludzi do legalizowania swoich biznesów (i odprowadzania podatków), maksymalnie uproszczono ten proces. Własna firma wychodzi też duuużo taniej niż w Polsce.

My zdecydowaliśmy się na rozwiązanie o nazwie Sociedad por Acciones Simplificada (SAS). Jest to rodzaj spółki dla małych firm (obroty max do ok. 100 tysięcy zł rocznie). Spółka ma osobowość prawną, może mieć kilku właścicieli i kilka różnych gałęzi działalności. Tzn. że jeśli chcielibyśmy otworzyć kolejny lokal, możemy to zrobić w ramach tej samej SAS.

Koszty otwarcia takiej spółki to ok. 700-800 zł. Nie ma natomiast żadnych opłat stałych w stylu polskiego ZUSu. Podatki odprowadza się w skali rocznej.

Oczywiście w Kolumbii biurokracja ma się doskonale, więc mimo prostego modelu proces rejestrowania działalności może ciągnąć się miesiącami. Nasz tak naprawdę dopiero niedawno został sfinalizowany, ale w międzyczasie mogliśmy już działać na podstawie papierów potwierdzających, że rejestracja spółki jest w toku.

Nie będę tutaj wchodzić bardzo głęboko w szczegóły kolumbijskiej papierologii (zwłaszcza, że w naszym przypadku formalności były głównie na głowie Camilo). Jeśli mielibyście jakieś pytania w tym temacie – piszcie na priv lub w komentarzach pod tekstem!

Skąd nazwa Pomerania Café & Libro?

Pomerania to oczywiście angielska (i hiszpańska) nazwa Pomorza, mojej małej ojczyzny 😉 Wzbudza spore zainteresowanie wśród Kolumbijczyków, więc zawsze jest jakieś story do opowiedzenia.

Druga część nazwy nawiązuje oczywiście do tego, że oferujemy kawę i książki – koncept dość popularny w Europie, tu nadal jest czymś świeżym i zaskakującym.

Zalety i wady rozkręcania biznesu w małym miasteczku

Przyznam, że rozważaliśmy różne scenariusze działania. Myśleliśmy, o otwarciu kawiarni w mieście, np. w Ibague. Finalnie zdecydowaliśmy jednak, że tutejszy rynek w rodzinnym miasteczku Camilo jest gotowy na taki projekt. Pewnie jeszcze za wcześnie, by ocenić na 100% słuszność tej decyzji, ale na razie nie narzekamy.

Na początku trzeba powiedzieć, że Pomerania różni się mocno od typowych kolumbijskich knajpek, jest bardzo „europejska”. Ogromną zaletą jest więc brak konkurencji i możliwość dostarczenia klientom czegoś naprawdę unikalnego. Icononzo jest dość specyficzne, bo z jednej strony to nadal małe pueblo zagubione w górach, ale z drugiej strony wielu „tutejszych” wyjeżdżało i wyjeżdża do miasta, np. czasowo do pracy. Nasiąkają więc nowoczesnymi trendami i są otwarci na niestandardowe propozycje, jak nasza kawiarnia 🙂 Jednocześnie nie jest to region bardzo biedny, więc można znaleźć gości z odpowiednim portfelem.

Nasz kawiarniany balkon cieszy się dużym zainteresowaniem

Oczywiście wadą jest jednak stosunkowo ograniczony rynek i pewna nieufność (zwłaszcza starszego pokolenia) w stosunku do wszystkiego, co odbiega od tradycji i stylu, do jakiego są przyzwyczajeni. Trochę tak samo, jakby np. otwierać knajpę serwującą ramen gdzieś w Wólce Leśnej.

Plany na przyszłość?

Tak naprawdę nasza kawiarnia nadal nie jest do końca otwarta w takim kształcie, jak sobie wymarzyliśmy. Przede wszystkim, oprócz napojów chcemy też serwować jedzenie – z naciskiem na żywność zdrową, wegetariańską i wegańską. Czyli coś totalnie nowatorskiego jak na lokalne warunki. Pisałam już, że kuchnia kolumbijska nie należy do moich ulubionych, a trendy wege i wega dopiero tu raczkują. To jedna z moich misji – promować żywienie przyjazne zwierzętom i przyrodzie!

Myślimy oczywiście w przyszłości o otwarciu kolejnych lokali, może w sąsiednim Melgar albo we wspomnianym Ibague. A może własna mini plantacja kawy? Plus oczywiście rozkręcenie lokalnej turystyki, bo Icononzo naprawdę ma spory potencjał. Pomysłów jest wiele, będę więc wdzięczna za trzymanie kciuków!

Jeśli macie jakiekolwiek pytania – piszcie w komentarzach lub wiadomościach prywatnych. Zapraszam też do śledzenia Pomerania Cafe & Libro na Facebooku i Instagramie.

Tak to wygląda na wejściu 🙂
Takie cuda malujemy na Kapuczinie 🙂
A tu ciekawostka, Cafe Limon Granizado, czyli mrożony napój kawowo-cytrynowy. Próbowalibyście?

3 uwagi do wpisu “Otworzyliśmy kawiarnię w Kolumbii… w trakcie epidemii!

Leave a Reply